Chanbara. Słyszeliście kiedyś to słowo? Pewnie tak, choć o tym nie wiecie. Kiedy w japońskim filmie zaczyna się draka, to zazwyczaj ktoś w tle krzyczy „chambara!”. Słowo to oznacza bijatykę. Jest też dziecięcą zabawą, jaką wszyscy znamy, czyli walką na patyki.
Ale dziś o sporcie. Sporcie Chanbara!
Jako praktycy sztuk walki spotkaliśmy się już z wieloma dziwnymi sportami. Ale jest jeden, który rządzi naszymi sercami. Chanbara. W dużym uproszczeniu to sport, trochę przypominający szermierkę. Tylko zabawniejszy.
Oficjalnie używa się nazwy Spochan, od słów Sport i Chanbara. Zasady są proste jak dwa metry sznurka w kieszeni. Należy trafić przeciwnika, zanim on trafi nas. Polem trafienia jest całe ciało. Trafienie w stopę, w głowę, plecy i mały palec lewej ręki liczone są tak samo.
Zależnie od reguły zawodów walczy się do 1 lub dwóch trafireń dla jednego z zawodników. Czasem do trzech, ale rzadko.
Do trafiania służy nam broń.
Broń to zwykle rodzaj miecza, ale inny niż w powszechnie znanych dyscyplinach. Nie jest stalowy, drewniany, ani bambusowy, a… dmuchany. Obszyty materiałem balon z rękojeścią, który pompuje się jak rowerową dętkę.
Taka forma broni ma kilka zalet. Jest lekka, więc nie trzeba być silnym by nią władać. Jest miękka, czyli przegrywając nie narażamy się na ból, który zniechęca i odbiera siły. Jest bezpieczna, bo trafienia nie powodują kontuzji.
Chanbara to nazwa ogólna dla sposobu walki różnymi broniami. Oficjalnych broni jest kilka. Znanych z innych sztuk walki:
Kodachi – krótki miecz. To najpopularniejsza broń, od której zaczyna każdy zawodnik.
Choken – długi miecz, można walczyć oburącz, lub jednorącz. Zależnie od konkurencji w jakiej startujemy.
Yari – czyli włócznia. Przypomina krótki miecz na długiej rękojeści.
Bo – kij, podobny do włóczni tylko „ostry” na dwóch końcach.
Tanto – bardzo krótka broń, symbolizuje sztylet lub nóż.
Dodatkowo są konkurencje dwóch mieczy Ni-to, gdzie walczymy jednocześnie chokenem i kodachi. Albo Tate-ken, czyli walka krótkim mieczem i tarczą.
W Polsce Chanbarę trenuje się łącznie w czterech klubach. W najstarszym, od dekady. Mimo tego na corocznych Mistrzostwach Świata w Jokohamie nasi zawodnicy zdobyli do tej pory ok. 30 medali. Mistrzostwa zawsze odbywają się w pierwszych dniach listopada. Niestety w tym roku nasza reprezentacja choć walczyła dzielnie, to medali nie zdobyła. W bardzo prestiżowej konkurencji drużynowej ulegliśmy w ćwierćfinale Francuzom, którzy rok temu pokonali nas w finale. Tym razem dwie z trzech walk zakończyły się remisem i tylko jedna naszą porażką.
Na Mistrzostwach Europy rozgrywanych w różnych miastach starego kontynentu ok. 45 krążków. To świetny wynik, biorąc pod uwagę jak mało osób uprawia w Polsce ten sport.
A nie jest to takie trudne. Nie trzeba być szczupłym, młodym i wysportowanym. Uwierzcie mi, że do tego opisu nie pasuje połowa z naszych Championów. W tym sporcie nie liczą się idealne warunki fizyczne, a umiejętności, spryt i wola zwycięstwa. Walki często trwają po kilka, kilkanaście sekund. Są bardzo szybkie i dynamiczne. To tego stopnia, że zawodnicy wykształcili pewną rzadką i piękną sportową cechę. Korygują sędziów, jeśli uważają, że przeciwnik jako pierwszy zadał trafienie.
Osobiście traktuję ten sport jako świetną zabawę. Można się nieźle powygłupiać i na żywo wypróbować zagrywki rodem z gier video. Nie ma czegoś takiego jak regulaminowy strój, więc zawodnik przebrany za Sub Zero wzbudzi małą sensację, ale raczej nikogo nie zdziwi. Na krajowych zawodach często pojawiają się odważni, którzy nigdy chanbary nie trenowali, ale praktykowali inne sporty lub sztuki walki. I wcale nie są na przegranej pozycji.
Napiszcie w komentarzach, czy zainteresowałem Was chanbarą. Jeśli tak, to chętnie powrócę do tematu.
Fajne, sprawia wrażenie mało agresywnego sportu 🙂 Może ze względu na broń jest mało popularny, bo jest właśnie odbierany bardziej jako zabawa a nie sport?
Jest mało popularny, bo jest dość nowy. I Amerykanie nie zrobili jeszcze filmu, w którym zawodnik chanbary ratuje świat, albo przynajmniej Angelinę… Tak myślę.
Możesz mieć rację… też bym chciała zobaczyć jak ktoś ratuje Angelinę dmuchanym mieczem 😀
Nie powiem, ciekawy sport. 🙂
Hmmm ciekawe… mimo wielu lat spędzonych na tatami w dojo nie słyszałem nigdy o tym sporcie.