Zwiedzanie Osaki prawie zawsze wiąże się z pojawieniem w okolicach stacji Tennoji. Choćby po to, by zobaczyć Shitennoji – najstarszej buddyjskiej świątyni w Japonii. A tylko jeden porządny rzut kamieniem od niej, znajduje się Isshinji. Założona w 1185r. świątynia sekty Jodo (Wyznawców Czystej Ziemi) jest dumą Osaki, choć próżno szukać o niej wiadomości w przewodnikach. Nawet w Internecie niewiele o niej mapisano. A szkoda, bo jest buddyjskim odpowiednikiem Kaplicy Czaszek z Kudowy.
Chociaż niezupełnie.
Pomijając różnice religijne i kulturowe, są też te bardziej widoczne.
Nie ma w niej czaszek. Więc co jest?
Jeszcze do niedawna, kiedy odpowiadałem na pytanie: „co zwiedzać w Osace?” wymieniałem jednym tchem wiele innych miejsc, ale o Isshinji nie wspominałem. Albo robiłem to w drugiej kolejności. Ale zmieniłem zdanie. Wszystkie atrakcje Osaki wyróżniają to miasto, a świątynia Isshinji wyróżnia się nawet w Osace. Nie powinno się jej omijać, zwłaszcza, że nie jest daleko od bardziej popularnych zabytków. Poza tym nauczyłem się, że ludzi to po prostu interesuje.
Już od wejścia widać, że coś tu jest nie tak. Zamiast drewnianej bramy i drewnianych strażników Kongorikishi (Nio) wita nas ażurowa, stalowa konstrukcja ze szklanym daszkiem pełniąca funkcję bramy i równie stalowi strażnicy w nietypowych dla siebie pozach. Nie mają przepasek, a ich ciała nie są idealnie muskularne. Ale wyglądają równie groźnie i poważnie jak ich tradycyjne odpowiedniki. I mają tę samą rolę, nie dopuszczać złych sił do świątyni.
W Japonii zmarłych się kremuje, zostaje po nich garstka popiołu. Tę garstkę rodzina zmarłego może przynieść do świątyni, wypełniając wcześniej odpowiedni formularz i sprawdzając w Internecie obraz z kamery zamieszczonej przed i w świątyni. Kamery są po to, żeby upewnić się, że goście świątyni nie będą za długo stać w kolejce. W Osace nikt nie lubi marnować czasu i mnisi o tym wiedzą. Dlatego na online udostępniają obraz ze świątyni, aby każdy mógł ocenić, czy ma czas przyjechać tam akurat dziś.
Popioły przodka przynosi się w urnie, zawiniętej w furoshiki (rodzaj ozdobnej chusty). Mnisi składują popioły zmarłych maksymalnie 10 lat. Obecny cykl zaczął się dwa lata temu i zakończy w 2027 roku. A co później? Później z setek tysięcy popiołów i żywicy wykonuje się posąg buddy. Wymyślono to już w 1887 roku i od tej pory co 10 lat wykonywana jest nowa figura. Dociekliwi policzą, że powinno ich być już 14 figur, a jest tylko 8. Niestety, sześć posągów zostało zniszczonych podczas bombardowań II Wojny Światowej.
Okotubutu lub Okutsubustu to japońska nazwa posągu wykonanego z kości. Pomysł na rzeźbę z ludzkich szczątków nie był nowy, ale nowatorskie okazało się podejście do sprawy systematycznie. Pierwszy taki, o którym wiem, wielki posąg Jizo w Kanazawie, powstał w 1700r, więc prawie 200 lat przed pierwszym Okotubutu w Isshinji. Tamten zrobiony był z pokruszonych kości i gliny.
Kiedy patrzy się na posągi, wcale nie wydają się niezwykłe. Dopiero kiedy zna się ich pochodzenie, zaczynają nabierać takiego charakteru.
Cała idea robienia posągów z ludzkich prochów wydaje się trochę dziwna. Ale, pobliski cmentarz jest za mały, by pomieścić wszystkich. W ogóle ciężko byłoby tam pochować kogoś nowego, zważywszy, że są tu jeszcze groby wojowników z czasów oblężenia Osaki, czyli z 1614/15 roku. W tym czasie Ieyasu Tokugawa rozbił na tych terenach swój obóz, a po wygranej kampanii objął patronat nad świątynią.
Posągi Buddy stoją na dwóch ołtarzach za wielką kadzielnicą. Zapach kadzidła i jego siny dym wypełniają okolicę. Tuż obok znajduje się stary cmentarz, którego alejki ułożone są ze starych świątynnych dachówek.
Przy Okotubutu rozwieszone są informacje, który z nich pochodzi z interesującego nas okresu. Do świątyni przychodzą ludzie, by pomodlić się do przodków, a jednocześnie do Buddy. I w tym tkwi sekret tego projektu. Jednocześnie czci się tu Buddę Amidę i swoich zmarłych. Nie da się tego rozdzielić. Idealne rozwiązanie.
Nie trzeba być wyznawcą sekty Czystej Ziemi, aby można było zostać w ten sposób (?) [nie wiem jakiego użyć słowa, „pochowanym” raczej nie pasuje]. Wystarczy być buddystą.
Każda z figur Buddy została zrobiona ze 150-200 tysięcy ludzkich szczątek. Łącznie wykorzystano już ich ponad dwa miliony. Ta kolosalna liczba zmarłych przekłada się na sporą liczbę odwiedzających Isshinji. Nie chodzi o turystów, bo tych jest niewielu. Chodzi o rzeszę potomków tych, którzy teraz stoją na ołtarzu.
Janusz
Jeśli podobał Ci się ten post, skrobnij komentarz, a najlepiej zasubkskrybuj nasz blog. Zostaw swój adres email, a my powiadomimy Cię o kolejnych wpisach o tym: co, kiedy i dlaczego warto zobaczyć w Japonii.
O jak bardzo podoba mi się idea, że najpierw na popiół, a potem w posąg Buddy.