Itsukushima jinja to shintoistyczna świątynia, która zawdzięcza nazwę wyspie Itsukushima na której leży. Ale nikt tak nie nazywa świętej wyspy (poza blogerami), wszyscy normami ludzie mówią na nią Miyajima.
Z nazwami właściwymi i potocznymi jest tak, że jak ktoś chce wyjść na mądrego, to robi z siebie głupca. Dlatego przestałem ich używać.
Poza starą nauczycielką historii nikt przecież nie mówi:
„Rycerze Zakonu Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie”, tylko normalnie – Krzyżacy.
Miyajima
Objazdowa wycieczka po Japonii zwykle kończy się w Hiroshimie. A Hiroshima kończy się Miyajimą. Na Miyajimie znajduje się słynna na cały świat wielka pływająca brama Tori, która zaliczana jest do trzech najpiękniejszych widoków w Japonii.
Chwilowo brama jest jednak zasłonięta przez rusztowanie, ponieważ przechodzi poważny remont. Ostatni taki był prawie 150 lat temu, a obecny może potrwać jeszcze 2 lata (stan na czerwiec 2020).
Cała wyspa była przez setki lat uważana z bóstwo. Jej największa góra Misen, również jest uważana za bóstwo. W związku z tym obowiązują na niej pewne zasady, które warto znać.
Nie wolno na niej rodzić, ani umierać. Co prawda zakaz przestał być przepisem, ale zwyczaj nadal obowiązuje. Jeśli komuś, nie dajcie bogowie, zdarzy się umrzeć na wyspie, to pochówek musi być zorganizowany na tzw. stałym lądzie. Strasznie mnie śmieszy to określenie, bo w Japonii za stały ląd uważane są wyspy, oczywiście te większe. Ale wracając do umierania. Po pochówku na stałym lądzie żałobnicy nie mogą wrócić na wyspę, jeśli nie przejdą rytuału oczyszczenia. Śmierć w religii shinto jest tabu. Pewnie dlatego buddyzm tak dobrze wpasowuje się w tutejszy system wierzeń. Jedna religia jest od życia, druga od umierania, czyż to nie jest cudownie proste rozwiązanie?
Itsukushima jinja
Sanjoshin
Itsukushima jinja jest poświęcona Sanjoshin, czyli trzem żeńskim bóstwom o prawie niewymawialnych imionach, więc wymienianie ich sobie daruję. Są one potomkiniami bogini słońca Amaterasu i opiekunkami żeglugi, burzy i morza.
Chram zbudowano już w VI wieku, ale swój obecny kształt zyskał za rządów rodu Taira sześć stuleci później. Ponieważ Tairowie zdobyli sławę i bogactwo dzięki zamorskiemu handlowi, objęli świątynię patronatem w podzięce sprzyjającym im bóstwom morza. Niestety z tamtych czasów przetrwał tylko jeden budynek, pozostałe które widzimy to rekonstrukcje.
Istnieje legenda wg. której boginie wędrowały po wyspach morza wewnętrznego, by wybrać sobie swoje ulubione miejsce. Znalazły je na wyspie Osakikamijima, ale kiedy podziwiały okolicę ze szczytu miejscowej góry, nadleciał ptak i „zbombardował” jedną z sióstr. Ta zniewaga nie mogła ujść płazem. Choć okolica była piękna, to boginie wybrały inną wyspę. Byliśmy na obu i powiem szczerze, że widoki są obłędne i tu i tu, więc argument o ptaku jest dobrym argumentem, bo jakoś trzeba było wybrać.
Świątynia
Wpisana na listę UNESCO świątynia Itsukushima zbudowana jest na palach, żeby „unosić się na wodzie” podczas przypływu. Dzięki takiej konstrukcji przez setki lat pielgrzymi nie musieli wchodzić na świętą wyspę i kalać jej swoimi kosmatymi stopami. Przypływali więc łodziami, przeprawiając się pod wielką pływającą bramą. Przybijali do pomostu i oddawali cześć bóstwom nie schodząc na święty ląd.
Przy kasie biletowej u wejścia do świątyni wisi tabliczka z informacją kiedy będzie przypływ i odpływ. Pech chciał, że nie miałem okazji zobaczyć tej pięknej świątyni podczas przypływu (za dnia, bo nocą widziałem, ale to nie to samo). Odpływ nie jest taki zły, kiedy brakuje wody, możemy zaobserwować tysiące maleńkich morskich krabów. Te paskudy biegają po mokrym piasku i szukają pożywienia. Jest ich naprawdę wiele i należą do wielu różnych gatunków. Fajnie czasem popatrzeć jak takie maleństwa wielkości 20 groszowej monety, zażarcie walczą ze sobą o względy w ogóle nie zainteresowanej tym koleżanki.
Okuninushi syn boga Susanoo
Podczas zwiedzania świątyni Itsukushima warto wiedzieć, że to miejsce poświęcone jest nie tylko trzem morskim boginiom. Znajdują się tu pawilony w których czczeni są inne znamienie japońskie bóstwa. Jednym z nich jest Okuninushi, syn woda Susanoo, czyli bratanek bogini Amaterasu. Okuninushi władał ziemiami Japonii na długo przed tym jak Ninigi zstąpił z niebios przejął władzę dając początek rodowi cesarskiemu.
Tenjin, skazaniec i bóg
O Tenjinie, który też ma tu swoją kapliczkę pisałem przy okazji posta o jednym z trzech największych festiwali w Japonii. Tym, który odbywa się w Osace i jest poświęcony właśnie temu bogu. Niesłusznie oskarżony i skazany przez politycznych oponentów zmarł w niesławie na wygnaniu. Jednak po jego śmierci siedziby jego wrogów zostały zniszczone od pożarów, a stolicę nękały burze. Dopiero publiczne spalenie rozkazu wygnania, pośmiertna rehabilitacja i włączenie do panteonu japońskich bóstw, zakończyły serię katastrof.
Teatr No
Jeśli będziecie mieć szczęście (albo nieszczęście, bo nie każdy lubi), to traficie na Miyajimę pomiędzy 16, a 18 kwietnia. W tym czasie odbywa się w świątyni festiwal teatru No, a sztuki odgrywane są na najstarszej zachowanej scenie tego tradycyjnego do bólu teatru. Ale przeżycie jest przednie. Jeśli już oglądać teatr No, to w odpowiedniej scenerii. A Itsukushima jinja jest najlepszą możliwą.
Chokushi-bashi (Sori-bashi)
Pod koniec zwiedzania zobaczycie mocno wygięty, tradycyjny, czerwony most. Służył on cesarskim posłańcom, którzy przybywali do świątyni z wieściami. Niestety nie jest on udostępniony dla turystów i można go oglądam wyłącznie zza balustrady. Na szczęście to nie jedyny taki most w Japonii. Można przejść podobnym w Osace podczas zwiedzania Sumiyoshi Taisha, do czego gorąco zachęcam, bo to również piękna świątynia.
Jeśli podobał Ci się ten post, skrobnij komentarz, a najlepiej zasubkskrybuj nasz blog. Zostaw swój adres email, a my powiadomimy Cię o kolejnych wpisach o tym: co, kiedy i dlaczego warto zobaczyć w Japonii.