Jest takie miejsce w porcie, którego szukaliśmy. Takie miejsce, które jest na mapie zaznaczone jako atrakcja turystyczna. Takie miejsce, które na pewno atrakcją nie jest, ale zobaczyć należy. 神戸港震災メモリアルパーク。Czyli miejsce pamięci wielkiego trzęsienia ziemi w Kobe.
Uwaga będzie patetycznie i odsobiście. Nie chcesz, nie czytaj.
Może nie wszyscy pamiętają, że 17 stycznia 1995 o godzinie 5:46:52 zaczęła się apokalipsa. Trwała 20 sekund, a 6434 osoby przypłaciły to życiem. To ponad dwukrotnie więcej niż w zamachach z 11 września. W tamtym czasie było to drugie, najgorsze w skutkach trzęsienie ziemi w historii. Miało siłę 7,3 stopnia w skali Richtera. Miasto zostało kompletnie zniszczone. Zdjęcia z tamtej tragedii do dziś wywołują u mnie bardzo silną reakcję alergiczną kanalików łzowych.
Pamiętam jak oglądałem w TV relację i cieszyłem się z każdej uratowanej spod gruzów osoby. Byłem dumny, że w akcji ratunkowej bierze udział polska grupa ratowników. I było mi przykro, że jestem za mały by być ratownikiem.
Przed trzęsieniem ziemi wszystkim wydawało się, że systemy zabezpieczeń budowlanych wystarczą, by budynki się nie zawalały. Ale okazało się to nie prawdą. Wykryto wiele zaniedbań, które w większości miejsc na świecie uznano by za błahe, albo nigdy ich nie wykryto. Ale w Kobe z powodu tych błahostek zginęli ludzie. Właściciel jednej z firm budujących zawaloną autostradę popełnił samobójstwo, uprzednio przepraszając rodaków w telewizji.
Minęło 20 lat. Agencja prasowa Kyodo podaje, że 40% populacji miasta nie pamięta tamtej tragedii, bo urodziło się już po niej, albo była za mała, by pamiętać.
Stanęliśmy przed Port of Kobe Earthquake Memorial Park. Zrobiło się cicho i smutno. Zaraz przy porcie znajduje się kawałek świata zatrzymanego w czasie. Mikrofragment miasta, którego nie odbudowano. Taki rodzaj pomnika upamiętniającego tamto tragiczne trzęsienie ziemi.
Patrząc na to, zastanawiałem się jak szybko to miasto powstało z ruin. I jak bardzo się od tego czasu zmieniło, jak urosło i rozkwitło. Jak się zabezpieczyło przed powtórką tragedii.
Te zmiany mogę zobaczyć, ale co czują ludzie, którzy to przeżyli nie dowiem się nigdy. I oby tak zostało. Wystarczy mi, że kiedy stałem przy barierce, to wzrok mi się rozmywał, a serce mocniej zaciskało. Robiąc zdjęcia zastanawiałem się, czy to nie profanacja. Postanowiłem, że napisze o tym i przypomnę światu, że takie zdarzenie miało miejsce.
Tuż obok stoi buddyjska kapliczka. Samo się wyrywa: Namu Amida Butsu. Nie ważne w co się wierzy i czy w ogóle. Modlitwa za zmarłych to najlepsze co można w takim miejscu zrobić.
Poszliśmy dalej… zwiedzać…
Ale po kilkuset metrach spaceru, trzęsienie ziemi znów nas dopadło. Nie pozwoliło o sobie zapomnieć. W Higashi Yuenchi Park stoi zegar, który zatrzymał się w czasie trzęsienia ziemi. Przewrócony trochę się poobcierał. Podniesiono go, ale nie odrestaurowano. Zepsuty, zniszczony zegar działa na wyobraźnię bardziej…
Warto wspomnieć o wielkim chaosie, który panował po tej ogromnej tragedii. Pierwszą organizacją, będącą w stanie się zorganizować w niesieniu pomocy nie był rząd, nie było wojska lecz była Yakuza. Mafia stwierdziła, że są częścią społeczeństwa, ich członkowie też zgineli i muszą pomóc ofiarom. Jako pierwsi zorganizowali leki i żywność.
Takie rzeczy tylko w Japonii.
Yakuza, to tak głęboki temat, że strach się za niego zabierać. Jeszcze długo się nie podejmę o tym pisać.
Musiałabyś wniknąć w ten świat by mieć rzetelne informacje ale pewnie po pewnym czasie nie miałbyś czym pisać… 🙂
Czemu taki piękny kraj cierpi tak strasznie?