Wiele rzeczy związanych z Japonią wydaje mi się oczywiste. Ale te same rzeczy, które teraz wiem, były przerażające i obce zanim się tam wybrałem, lub w pierwszych dniach pobytu. Wcale nie dziwi, że ktoś, kto wybiera się pierwszy raz, szuka pomocy. Co należy wiedzieć i jak się przygotować. Trochę wskazówek dotyczących wyjazdu do Japonii.
- Potrzebny paszport. Koniecznie. Japonia nie jest w strefie Schengen. Niektórzy tak się przyzwyczaili do latania na dowodzie, że zapominają o tym nie szczególe. Na wyrobienie paszportu dajmy sobie czas. 4 tyg to minimum.
- Ale na pocieszenie, nie potrzeba szczepień. Japonia jest egzotyczna, ale nie chce nas zabić. A przynajmniej nie bardziej niż Polska.
- Wiza turystyczna wydawana jest na lotnisku docelowym na 90 dni. Bezpłatnie i bez zbędnych formalności. Nie trzeba nic wcześniej załatwiać.
- Wchodząc do samolotu upewnijcie się, że macie przy sobie adres miejsca, w którym zamierzacie mieszkać. Hotelu, ryokanu czy znajomych. W samolocie dostaniecie papierek, który trzeba wypełnić. Zakładam, że każdy wie jak się nazywa i nie będzie miał problemu z wypełnianiem, ale japoński adres trzeba znać. Przynajmniej jeden. Jeśli nie wypełnicie papierka w samolocie, to będzie trzeba to zrobić na lotnisku. Bez tego Was nie wpuszczą do Japonii.
- Warto wykupić ubezpieczenie podróżne, a jeśli korzystamy z usług biura podróży sprawdźmy, czy ubezpieczenie jest w cenie i czy jest coś warte. Służba zdrowia w Japonii jest częściowo płatna. Ale dla cudzoziemców nie mieszkających tam na stałe, jest płatna całkowicie. Ubezpieczenie, to najwyżej kilkaset złotych nie wiem, ile dokładnie, bo za każdym razem wychodzi inaczej, zazwyczaj mniej niż się spodziewałem. Może nam jednak oszczędzić wielotysięcznych wydatków i niekończących się problemów. Zawierając polisę dobrze upewnić się, że obowiązuje ona nie tylko w Japonii, ale też w drodze do i z Japonii i czy obejmuje wszystkie planowane aktywności, w tym wspinaczkę górską (np. na Fuji), jazdę na rowerze, czy nurkowanie, jeśli najdzie nas ochota.
- Najlepszym okresem na wyjazd jest wiosna (marzec-kwiecień) i jesień (wrzesień do początku listopada). Wiosną kwitną wiśnie, jesienią czerwienią się klony. W tych okresach pogoda jest zazwyczaj ładna, temperatury umiarkowane. Zimą jest trochę cieplej niż w Polsce, ale w związku z tym wiele mieszkań jest nieogrzewanych, czyli można przemarznąć na kość. Latem jest gorąco (nawet powyżej 40 stopni) bardzo wilgotno i często pada. Do tego cykady, ich jazgot potrafi wkurzyć. Natężenie dźwięku może dochodzić do 120 decybeli, a to tak jakby przez całe lato stać obok startującego śmigłowca.
- Nie wszystkie telefony komórkowe działają w Japonii. Ten kraj jest zazwyczaj o 1-2 generacje technologiczne przed nami. Bywało, że nowy sprzęt kupiony w Polsce w Japonii był przestarzały. (Teraz, czyli w 2018 roku ten problem przestał być normą, ale wciąż się zdarza). Natomiast bez problemu można się łączyć z Internetem i komunikować się tą drogą. Na lotniskach można wypożyczyć telefon, z miejscowym numerem i na 100% technologicznie dostosowany do Japońskich standardów. Menu od razu jest ustawione po angielsku, dla wygo. Zamiast telefonu można wypożyczyć pocket WiFi, czyli rodzaj modemu, który udostępnia naszym urządzeniom sieć. A dla oszczędnych jest też opcja wypożyczenia samej karty SIM z pakietem Internetowym, którą wkładamy do swojego telefonu. Przestaje on wtedy dzwonić, ale ma Internet prawie zawsze i prawie wszędzie. Jest to opcja najprostsza i najszybsza, bo takie karty bywają dostępne w automacie na lotnisku, nie trzeba stać w kolejce, żeby wypożyczył nam ją człowiek. Pamiętajcie jednak, że 80% Japonii, to góry. A pomiędzy górami (wyspami) jest morze. Zasięg komórkowy może być ograniczony, jeśli zapuścicie się w „dzicz”.
- Warto zabrać ze sobą przedłużacz z wieloma gniazdkami i przejściówkę na gniazdko japońskie. A w wersji dla złotych rączek wystarczy zamienić w przedłużaczu wtyczkę polską, na kupioną w Japonii. Z doświadczenia wiem, że ładowanie laptopa, telefonu, aparatu wymaga gniazdek, a nic tak nie ułatwia życia jak przedłużacz z 5-cioma lub więcej gniazdkami, w kraju, gdzie są zupełnie inne wtyczki. Rozważcie też zabranie powerbanka. Częstotliwości w jakich pracują sieci komórkowe w Japonii zapewniają dobrą jakość, ale też szybko rozładowują baterie nowoczesnych urządzeń.
- Gotówka rządzi. Mimo, że Japonia to nowoczesny kraj, to karty płatnicze nie są taką codziennością jak u nas. Warto mieć trochę gotówki na start, bo znalezienie bankomatu, który wypłaci nam pieniądze może zająć trochę czasu. Najlepiej korzystać z tych w sieci sklepów 7-eleven, bo obsługują zagraniczne karty. Sprzedawcy w sklepie pieniądze podają oburącz i bardzo dokładnie przeliczają wydawaną resztę. W mniejszych sklepach i straganach, gdzie nie ma kasy z wyświetlaczem, który pokazuje nam, ile mamy uiścić za zakupy, sprzedawca zazwyczaj wypisuje kwotę na kalkulatorze.
- Banki za wypłacenie jenów z bankomatu pobierają podwójną prowizję. Najpierw przewalutują złotówki na euro (ok 3,5%) lub dolary, a dopiero dalej na jeny (kolejne3-5%). Warto mieć karty dwóch różnych operatorów (np.: Visa i Master Card), bo to podwaja nasze szanse na wypłacenie gotówki. Mój bank za wyrobienie drugiej karty do konta zdarł ze mnie aż złotówkę, ale przesyłka była gratis. Warto pamiętać, że niektóre bankomaty mają wolne wieczory i weekendy. „Maszyna też człowiek”, musi czasem odpocząć.
- Ceny w sklepach pokazują dwie kwoty. Netto i brutto. Tak, żeby szanowny klient wiedział, że to nie sklep chce Cię obrabować z ciężko zarobionych pieniędzy, tylko niedobry rząd, który nałożył aż 8% podatku. Dlatego w sklepach stujenowych wszystko kosztuje 108 jenów.
- Sklep stujenowy, to najlepszy wynalazek japońskiej gospodarki. Można tam kupić wszystko co potrzebne do życia. I w przeciwieństwie do naszych sklepów „wszystko po 5 zł”, zakupy stujenowe nie rozpadną się w drodze do domu.
- Jeśli planujesz dużo podróżować po kraju, to warto rozważyć zakup Japan Raill Pass, jest to abonament na 1, 2 lub 3 tygodnie, który pozwala na nieograniczone podróżowanie pociągami linii JR (państwowymi) w tym większością shinkansenów. Można to kupić tylko jeśli jest się cudzoziemcem i tylko poza granicami Japonii. Pakiet należy zamówić na tyle wcześnie, by odebrać go jeszcze przed wylotem do Japonii.
- Alternatywą są lokalne abonamenty, które dla odmiany pozwalają na podróżowanie po jednym regionie, przez kilka dni. Nie muszą to być dni następujące po sobie, co jest dość wygodne. Dla odmiany tego typu bilety działają tylko na lokalnych prywatnych liniach kolejowych.
- Shinkanseny są tak drogie, że czasem opłaca się lecieć do innego miasta samolotem. Należy jednak pamiętać, że dojazd do lotniska też pożera czas i pieniądze, więc jest to opcja dla tych, którzy lubią polować na okazje.
Japończycy mają tak zaawansowaną technologię że nie znają płacenia kartą zbliżeniowo 😛
Pomysł z przedłużaczem z kilkoma gniazdami to rzecz której nam zabrakło i bujaliśmy się z przejściówkami.
Co do ubezpieczenia to my korzystamy z Planety Młodych. Ubezpieczenie na cały świat poza USA i Kanadą. Dodatkowo ubezpieczenie na uprawianie sportu do 6000m n.p.m. Plus ubezpieczenie na Polskę, roweru i bagażu oraz OC kosztuje około 140,- 🙂
Pozdrawiam