Zamek Osaka, czy tego chcę, czy nie, musi w końcu zostać opisany na blogu. A jest o czym pisać. Postanowiłem sobie, że zrobię to dopierowtedy, kiedy będę już pewny swojej wiedzy na ten temat i nie będzie mi potrzebna ściąga, do pisania. Ale z wiedzą jest jak z czekoladą trudno powiedzieć, że już wystarczy. Pewnie jeszcze nie raz będę ten tekst redagował.
Zamek Osaka
to moje miejsce na świecie. Nie to, że chciałbym w nim mieszkać, tylko chciałbym tam bywać częściej. A i tak bywam często. To ogromna konstrukcja, wspaniały zabytek, świetny model do zdjęć.
Dojazd do zamku
Dojazd jest prosty, choć ze względu na jego rozmiar, mamy nadmiar możliwości. Najmniej oczywistą jest dopłynąć tu statkiem Aqua Liner lub Mini Liner. Nie jest to najszybsza opcja ani najtańsza, ale zdecydowanie najbardziej atrakcyjna.
Najtaniej prawdopodobnie jest pociągiem JR, możemy wyjść przy Morinomiya lub Osakajo Koen.
Ale moim zdaniem najlepiej przyjechać do zamku metrem. I wcale nie mam na myśli linii N (seledynowej) Nagahori Tsurumi-ryokuchi Line, która ma przystanek blisko przystani Aquia Liner. Choć na półpiętrze jednego z wejść na perony można podziwiać wielki zwój, na którym namalowano oblężenie Osaki. To wszystko fajne, ale bez przesady.
Najlepiej wyjść 9 wyjściem ze stacji Tanimachi-4-Chome, do której dojeżdżają linie: T (fioletowa) Tanimachi Line, oraz C (zielona) Chuo Line. Wyjście na powierzchnię od razu przenosi nas w odległe obszary historii
Magazyny portowe po drodze do zamku
Na placu przy wyjściu z metra znajduje się rekonstrukcja magazynu portowego z okolic V wieku. Odkryto ślady 16 takich magazynów, które były zbudowane w tym miejscu. Widać, gdzie dokładnie, bo plac podzielony jest na kwadraty, a w każdym z kwadratów jest 46 kółek, które symbolizują pale, na których stały magazyny. Na ruiny te trafiono podczas budowy biurowca, w którym teraz znajduje się m.in. Muzeum Historyczne Osaki, czyli ten beżowy, nowoczesny, na wprost. Ilość i wielkość magazynów pozwalają określić, że był tu największy port handlowy ówczesnej Japonii, a istniejące już wtedy miasto Naniwa, było jednym z ważniejszych ośrodków w kraju. Dziś Naniwa nazywa się Osaką, a starożytna nazwa przetrwała jako miano jednej z dzielnic miasta.
Pałac cesarski
Po drugiej stronie autostrady (tej, którą powinnyśmy mieć w tym miejscu za plecami) znajduje się park, gdzie kiedyś stał Pałac Naniwa. Trała tam rezydencja cesarska sprzed 1500 lat. Tak, tak. Osaka też była stolicą Japonii i to na 1000 lat przed wynalezieniem Edo (Tokio). O tym okresie można więcej dowiedzieć się wstępując do Muzeum Historycznego Osaki. Ale zanim to nastąpi proponuję jeszcze spojrzeć w stronę wejścia do metra i zobaczyć, że jest zbudowane na kształt magazynu portowego.
Muzeum Historyczne Osaki
Najlepszy widok na Zamek Osaka jest właśnie ze wspomnianego muzeum. Oczywiście są lepsze miejsca, skąd widać główną wieżę zamkową, ale nie cały zamek, który zajmuje teren ponad 100ha będąc obecnie największym zamkiem w Japonii.
Forteca
A zaczyna się zaraz po przejściu przez ulicę. Od fosy. Dość konkretnej fosy. A za fosą jeszcze konkretniejsze mury. Ich łączna długość wynosiła w okresie świetności ok. 12 km, a maksymalna wysokość, aż 30m, czyli tyle co 10-cio piętrowy blok z wielkiej płyty. Kiedy patrzy się z zewnątrz, na ten mur i fosę, to przestaje dziwić, że 200 000 samurajów nie dało rady zdobyć zamku. Ale żeby być w zgodności z historią, to zamek wyglądał wtedy nieco inaczej. Począwszy od tego, że prawdopodobnie był czarny, żeby trudniej atakowało się go w nocy, po trzystopniowe mury, które później zastąpił pojedynczy, za to wielki mur i z blisko setki wieżyczek obronnych ostało się tylko kilka. Jak dokładnie wyglądał Zamek Osaka, kiedy go ukończono, nie wiemy. Nie zachowały się rysunki ani oryginalne plany.
Toyotomi Hideyoshi
Zamek zbudowano na polecenie generała Toyotomi Hideyoshi. Budowę rozpoczęto w 1583 roku na ruinach warownej świątyni buntowników z ruchu Ikko-Ikki, Ishiyama Hongan-ji, którą zdobył i spalił poprzednik Toyotomiego, słynny Oda Nobunaga. Koniec budowy przypada na 1597 rok, czyli tuż przed śmiercią Toyotomiego. Zamek miał być jego rezydencją wzorowaną na zamku Azuchi, siedzibie jego poprzednika Ody Nobubagi. Ale miał być lepszy, większy i piękniejszy, czyli z pozłacanymi ścianami, do czego niestety nigdy nie doszło. Miał też być twierdzą nie do zdobycia jak Malbork. Co też się nie udało z podobnych jak w Malborku powodów. Bitwa wydana poza zamkiem, kiedy ma się tak potężną fortecę wydaje się nie najlepszym pomysłem. Ale po kolei.
Toyotomi Hideyoshi był świetnym wojskowym i nawet niegłupim politykiem. O ile polityk może taki być. Wprowadził wiele użytecznych reform i dziś jest uważany za bohatera. Jedną ze sztandarowych zmian za jego panowania, była reforma podatkowa i rolna. Podatek od tego czasu płacono wg ilości plonów, a nie ilości posiadanej ziemi. Jako wojskowy wsławił się tym, że awansował od zwykłego szeregowca i to najmniej poważanej jednostki ashigaru, aż po głównodowodzącego krajem. Choć nigdy nie uzyskał tytułu shoguna, prawdopodobnie dlatego, że był zbyt nisko urodzony. Jednak miał też trochę za uszami. Od krzyżowania ludzi tylko za to, że byli chrześcijanami, po zmuszenie własnego siostrzeńca i jego rodziny do popełnienia samobójstwa, żeby tenże siostrzeniec nie stanowił zagrożenia dla jego jedynego syna, który miał przejąć władzę w przyszłości.
Dla uproszczenia wymienię jeszcze raz osoby dramatu:
Oda Nobunaga – pierwszy ze jednoczycieli Japonii, pogromca zbuntowanych mnichów
Toyotomi Hideyoshi – następca Ody, drugi ze zjednoczycieli Japonii, budowniczy zamku Osaka, wybitny generał, nigdy nie był shogunem
Toyotomi Hideyori – młodociany syn i następca Hideyoshiego,
Nobusige Sanada – głównodowodzący obroną Osaki
Tokugawa Ieyasu, trzeci jednoczyciel Japonii, członek rady regencyjnej Hideyoriego, pierwszy shogun dynastii Tokugawa, w trakcie oblężenia Osaki emerytowany shogun.
Tokugawa Hidetada – mało znaczący dowódca w czasie oblężenia Osaki, syn Ieyasu, shogun
Oblężenie Osaki
Kiedy Toyotomi Hideyoshi umarł, jego syn był jeszcze za młody na przejęcie władzy, miał zaledwie 6 lat. Pięcioosobowa rada regencyjna miała strzec chłopca i sprawować rządy w jego imieniu, aż ten wydorośleje. W praktyce, jeden z członków rady przejął władzę, a chłopca zamknął w zamku jego ojca. Oficjalnie Toyotomi Hideyori był następcą i cieszył się wolnością. Ale w praktyce to Tokugawa Ieyasu został shogunem i miał gdzieś swojego podopiecznego, który życie miał spędzić w areszcie domowym. Aż do czasu, kiedy zorientował się, że Hideyori nie jest zniewieściałym leszczem, za jakiego go brał. Musiał więc znaleźć powód, by pozbyć się konkurenta.
Pretekst do wojny
Znalazł w Kioto. Na świątynnym dzwonie Toyotomi umieścił długą inskrypcję, ale jej 4 znaki posłużyły jako pretekst do wojny. Dwa z czterech kanji można było odczytać jako Ie i Yasu, ale oddzielał je inny znak. Co uznano za klątwę rzuconą na Tokugawę Ieyasu. Jak ktoś chce wojny, to powód znajdzie. Chyćby nawet tkwił on w inskrypcji „Pokój dla kraju”.
Tak doszło wojny pod koniec 1614 roku, w której armia Tokugawy Ieyasu oblegała Zamek Osaka. Wielka dwuetapowa wojna nazywana jest ostatnią bitwą samurajów. Jest też jedną z największych w historii Japonii. Brało w niej udział ok. 300 tys. wojowników. Mimo posiadania aż 300 armat przez siły shogunatu nie udało się sforsować murów. Działa te były po prostu za słabe na tak potężne mury. Jedyne co udało się uzyskać, to dwa trafienia w siedzibę Yodo Dono, czyli matki Hideyoriego. Ta oczywiście wpadła w histerię i to doprowadziło do podjęcia rokowań pokojowych, w których wyniku armia Tokugawy odeszła, zasypując tylko fosę.
Oblężenie Osaki jeszcze raz
Ponieważ traktat pokojowy nie tłumaczył zasypania fosy, a wieść niosła, że Tokugawa coś kombinuje w tej swojej rybackiej wiosce, którą dziś nazywamy Tokio, Toyotomi kazał fosę wykopać na nowo. Druga część bitwy o Osakę wyglądała już zdecydowanie inaczej. Postanowiono nie doprowadzać do oblężenia i rozpoczęto działania poza zamkiem. Pod Tennoji niemal udało się wygrać wojnę, kiedy głównodowodzący wojskami Osaki Nobusige Sanada, był bliski zabicia Ieyasu. Ale sam poległ. Po śmierci wodza, armia Osaki osłabła, kampania zakończyła się tragicznie dla Toyotomiego, który w obliczu klęski razem z matką popełnił samobójstwo, zamek spalono, a Osaka została splądrowana.
Kolejne odbudowy
Po kilku latach od tych wydarzeń zamek odbudowano. Mury z tamtego okresu istnieją do dziś. Są zbudowane z wielkich ciosanych głazów granitowych, ułożonych w murze bez zaprawy. To podobno daje im większą odporność podczas trzęsienia ziemi.
Zamek kilkakrotnie trawił pożar i kilkakrotnie był odbudowywany. To właśnie tu, po przegranej bitwie pod Toba i Fushimi ukrył się ostatni shogun, a kiedy i stąd uciekł chyłkiem, udając się nocą na zagranicznym statku w stronę stolicy, zamek Osaka znów został spalony. Tym razem przez armię cesarską. Właściwie nikt nie wiedział po co. Chyba na wszelki wypadek.
Znów został odbudowany w latach 20-tych XX wieku, ze środków zebranych wśród ludności miasta, ale zbombardowany w czasie amerykańskich nalotów po raz kolejny został zniszczony w 1945roku.
Ostateczny kształt zyskał w latach 1995-97 kiedy władze miasta znów postanowiły go odbudować i uczynić atrakcją turystyczną.
Tyle historii, a teraz kilka słów o zwiedzaniu.
Wchodząc na zamek od strony Muzeum Historycznego Osaki, przejdziemy najpierw przez kamienny most z dwoma tuzinami sosen wzdłuż drogi, a następnie wielką bramę Otemon. Tu kilka razy spotkałem miejscowego fana japońskiej sztuki ciesielskiej, który niestrudzenie opowiada turystom, używając tylko pięciu angielskich słów, jak fenomenalna jest konstrukcja bramy. Ma rację. Jest fenomenalna. I można ją zwiedzać, ale tylko w weekendy. Cena biletu jest wyższa niż cena biletu do muzeum zamkowego. Ale z Osaka Amazing Pass wejdziemy tam za darmo.
Brama jest zachwycająca, ale podział ról wśród miejscowej ludności też robi wrażenie. Kilka kroków przed bramą można spotkać fana największych głazów w murze zamkowym, który bezbłędnie pokaże który jest trzeci, a który czwarty w kolejności. Pierwszego tu nie ma.
Kamień ośmiornicy i pomnik małpy
Pierwszy, czyli 140 tonowy głaz znajduje się za Sakuramon, bramą wiśni. Nazywany kamieniem ośmiornicy Tako-Ishi, ze względu na plamę po jego lewej stronie, przypominającą ośmiornicę.
Ale zanim przejdziecie przez Sakuramon, warto rozejrzeć się wokół. Brama przecież nie ucieknie. Na przeciw niej znajduje się Shudokan, czyli przyzamkowe centrum sztuk walki, skąd wieczorem dobiegają odgłosy treningu małych samurajów i dorosłych zapaśników. Trochę na lewo od Shudokan, stoi poświęcona generałowi Toyotomiemu Hideyoshi, świątynia Hokoku. A przed nią, pomnik wodza z wachlarzem w dłoni. Patrząc na pomnik można się zdziwić, jak taki niepozorny gość, został jednym z najpotężniejszych władców Japonii. Nie pozostawia wątpliwości, dlaczego generał Toyotomi nosił przydomek „Małpa”. Trzeba jednak pamiętać, że jedyne małpy jakie znali Japończycy, to Makaki japońskie. Nie wiem jak Wy, ale ja widzę podobieństwo.
Plac zamkowy
Na lewo od samej bramy Sakuramon widać fragment suchej fosy, a za bramą i kamieniem ośmiornicy zaczyna się to, co turyści lubią najbardziej. Plac, na którym rosną stare wiśnie i odporne na ogień miłorzęby. Jest tu też zakopana w 1970 roku z okazji Expo w Osace, kapsuła czasu, która ma przetrwać 5000 lat. Informuje o tym metalowa kopułka na wprost głównej wieży Tenshu. Łatwo ją przeoczyć wśród tłumu turystów. Niestety nie sposób przeoczyć Miraizy, czyli kompletnie niepasującego tu budynku z kafejkami, teatrem i sklepem z pamiątkami. Pamiątki są fajne, a sprzedawcy przebrani są za ninja.
A ten, co tu robi?
Zamek Osaka nie był burzony tylko w wojnach domowych. Uległ także bombardowaniu Amerykańskiemu pod koniec II Wojny Światowej. A jedynym budynkiem, który to przetrwał jest Miraiza, czyli dawny budynek koszar. I choć jej niedopasowanie do okolicy kompletnie razi, to znając kontekst historyczny, przymykam na to oko.
Jednym z dwóch najlepszych miejsc do zrobienia sobie zdjęcia przed Zamkiem Osaka zdecydowanie jest południowy fragment stawu, wokół którego znajduje się mały ogród japoński. To w tym miejscu, widziałem pierwszą w swoim życiu czaplę.
Na mury wewnętrzne można wchodzić i podziwiać widoki za fosą. Ale prawdziwą atrakcją zamku jest jego muzeum, znajdujące się w zrekonstruowanej głównej wieży Tenshu, z francuska zwanej donżon.
Tenshu, to nie zamek
Wielu blogowych mędrców powtarza jak mantrę, że nie jest to oryginalny zamek jak Himeiji i Matsumoto, tylko nic nie warta betonowa konstrukcja z windą, w której jest równie nic nie warte muzeum historii zamku. Zamiast pustych drewnianych ścian, jak u konkurentów jest w nim nowoczesne muzeum.
Mają rację, że tak jest, ale czy mają rację tak surowo oceniając Zamek Osaka, na podstawie jego współczesnej głównej wieży? Jest to przecież zamek „nieoryginalny” ale z najbujniejszą historią. Większość zamków nie przetrwała wojen domowych, a te, które dziś podziwiamy jako oryginalne, były zbudowane w czasie pokoju i nie zaznały wrogiego ognia, nie były w oblężeiu, nie zaznały wojny. Pamiętać jeszcze należy, że zamek, to nie to samo co Tenshu. Zamek, to fortyfikacja, wieże obronne, mury, fosy itd. Tenshu, to tylko wieża. Jedna z wielu, choć największa.
W zamkowym muzeum zobaczymy oczywiście plany i makiety zamku w różnych okresach jego istnienia. Samurajskie artefakty, makietę bitwy, zekranizowaną na kilkunastu monitorach uproszczoną historię rodu Toyotomi, a na szczycie obserwatorium z widokiem na nowoczesne miasto wokół.
Gokurakubashi, czyli most do zdjęć
Nigdy nie mam pewności, czy to dobra kolejność zwiedzania, ale zwykle wychodzę z zamku przez wąski most Gokurakubashi, przy którym jest druga z najlepszych miejscówek do robienia sobie zdjęć. Zaraz za mostem znajduje się przystń Gozabune, czyli złotych łodzi, na pokładzie których można odbyć kurs po zamkowej fosie.
Śliwy i Wiśnie
Dalej jeszcze tylko Aoyamon i możemy opuścić to miejsce. Chyba, że jest luty, albo początek marca, zanim zakwitną wiśnie. Wiśnie rosną wszędzie wokół zamku i kto może, niech przyjedzie tu w okresie Hanami. Ale jeśli będziecie wcześniej, w lutym, to nic straconego. Wtedy koniecznie trzeba odwiedzić sad, w którym rośnie 2500 ozdobnych śliw dziewiętnastu różnych odmian.
I to był powód, dlaczego wczesną wiosną przyjeżdżałem tu niemal codziennie. Wiedziałem, że ominą mnie kwitnące wiśnie, ale zakochałem się w kwitnących śliwach. W tym okresie jest jeszcze trochę chłodno i szybciej robi się ciemno, a turystów jest relatywnie mało. Nie brakuje natomiast miejscowych, fotografujących emerytów, którzy zdecydowanie nie zachowują się jak turyści, a kontemplują każde drzewko, każdy kwiat i każdy płatek. Przy tym robią wiele zdjęć. Dobrych zdjęć. Zaskakujące jak wielu japońskich emerytów ma konta na Instagramie. Konta ze świetnymi zdjęciami, ale małymi zasięgami. Cóż, ogarnięcie nowoczesnego świata SNS nie wszystkim dobrze wychodzi. To skomplikowane nawet dla mnie, a do emerytury jestem dopiero w półdrogi.
Jeśli podobał Ci się ten post, skrobnij komentarz, a najlepiej zasubkskrybuj nasz blog. Zostaw swój adres email, a my powiadomimy Cię o kolejnych wpisach o tym: co, kiedy i dlaczego warto zobaczyć w Japonii.
2 thoughts on “Zamek Osaka – twierdza nie do zdobycia”