Która droga prowadzi do nieba, a która do piekła? Czy nasza droga jest właściwa? Jak wygląda piekło i gdzie można je usłyszeć? Zapraszam na wycieczkę do Osaki gdzie znajduje się świątynia Senkoji.
Świątynia Senkoji?
Świątynia Senkoji, to jedna z tych, o których przeczytałem kiedyś na lokalnej ulotce i zapomniałem. Na tyle skutecznie, że jej nazwa nic mi nie mówiła. Oczywiście, gdyby ktoś mi pamięci nie przywrócił, to bym teraz tego nie pisał. Tym kimś był bezimienny internauta, twierdzący ku mojemu oburzeniu, że w Osace nie ma nic ciekawego. „No, może poza zamkiem i Senkoji”.
Musiałem poszperać w Internecie, bo do póki nie zobaczyłem zdjęcia, to moje zwoje mózgowe nie chciały działać poprawnie.
A więc to jest Senkoji. I jest w Osace. Szybki rzut oka na mapę i zdziwienie. 180km stąd? To jakaś pomyłka. Szukam jeszcze raz. Ach jest, tylko 3km. To już lepiej.
Świątynia jest mała. Naprawdę mała. Ale jest w niej orgia atrakcji. Są takie świątynie, które nie wiedzieć dlaczego, przyciągają postrzeleńców takich jak ja, postrzelonymi pomysłami.
Zamach na shoguna
Mówi się, że miejscowa świątynia ma 1300 lat. Ale przez większość czasu była mało znana. Zasłynęła przypadkiem, bo to tu jej bram, Sanada Yukimura przygotował zamach na Tokugawę Ieyasu. Zamach nie udany, w wyniku którego głowę stracił posąg Jizo, a nie shogun. Głowa posągu oderwana podmuchem bomby nadal jest w świątyni. Tak samo jak Yakushinyorai, figura należąca niegdyś do samego księcia Shotoku, żyjącego w VIw. Obie wystawiane są na widok publiczny tylko 2 razy w roku.
Pod koniec XXw. W świątyni przygotowano salę piekła, aby ostrzec coraz bardziej samolubną młodzież przed tym, co ich czeka, jeśli nie zadbają o swoje dusze. Ale to nie wszystko. Jest też sala nieba, która ma pokazać, że można dostąpić wiecznego spokoju.
Świątynia Senkoji, jak dojechać
Najwygodniej dojechać do Senkoji fioletową linią metra i na stacji Hirano wyjść 1 lub 2 wyjściem. Za sklepem rowerowym skręcamy w prawo i kawałek dalej wchodzimy na taką dziwną ścieżką, jakby parkową alejką. Później już tylko lewo-prawo, aby wejść na shotengai, czyli pasaż handlowy. Idąc cały czas prosto shotengaiem, pod koniec pasażu trafimy na bramę świątynną. Łatwe, ale lepiej mieć mapę, lub nawigację.
Kannon i Fudo Myoo
Wejście do świątyni zdobą 33 posążki przedstawiające 33 wcielenia bogini miłosierdzia Kannon. Są też wałki z sutrami sprowadzone tu z Nepalu. Dalej znajduje się posąg strażnika Fudo Myoo, który stoi przed mikro wodospadem, co zapewne trochę studzi jego zapalczywość. Na razie pominę resztę. Zacznę od tego, co najciekawsze.
Sala piekła Jigokudo
Przed salą piekła wypełniamy ankietę. Dla nieznających japońskiego jest opis po angielsku. Odpowiadamy naciskając odpowiedni guzik z linii A lub B na maszynie robiącej nam rachunek sumienia. Jeśli nasze odpowiedzi były szczere, to już za chwilę dowiemy się na co zasługujemy po śmierci.
Piekło, to nawet nie jest sala. Raczej nazwałbym to komórką, w której siedzi sędzia ludzkich uczynków Tenma. Pod jego obliczem znajduje się gong, który uderzony uruchamia piekielną historię, okraszoną wyświetlaną na ekranie piekielną grafiką. Wszystko to jest dość ciekawe, choć lekko nie na czasie. Po naszej prawej stoi japoński diabeł Oni, ze szczypcami do wyrywania języków. Nie ma sensu się rozpisywać, to trzeba zobaczyć.
Sala nieba Hotoke no Kuni
Do nieba (raju) schodzimy po schodach, trzymając się poręczy. Poręcz nie jest byle drążkiem w ścianie, a plastikową rurą z piaskiem. Podzielona na 88 przedziałów poręcz zawiera piasek z 88 świątyń na wyspie Shikoku, które to świątynie są stacjami najsłynniejszego w Japonii szlaku pątniczego Shikokuu Henro.
Na dole czeka nas ciemnawa, chłodna i wilgotna piwniczka z witrażową mandalą na ziemi i dziesiątkami buddyjskich posągów na ścianach. Jest płytki zbiornik wodny z pozłacanym lotosem i to w zasadzie wszystko. Wielu zarzuca temu miejscu, że straszy bardziej niż piekło. Chyba jednak nie, ale faktycznie jest dziwna. Nad salą nieba znajduje się kolena mała salka, w której na tle zmieniającego kolor światła, na wodzie leży kamień w kształcie śpiącego Buddy. Światło i szum wody mają uzdrawiać duszę. A jednocześnie to właśnie stąd symbolicznie spływa woda do nieba pod spodem.
I co dalej?
Myślałem, że w tym miejscu należałoby zakończyć, ale świątynia Senkoji jeszcze się nie skończyła. Jest tu kilka ołtarzy i kapliczek różnych bóstw. Jest też kamień z wielką dziurą, w którą należy wsadzić głowę, a wtedy możliwe będzie usłyszenie głosów z zaświatów.
A jeśli lubicie muzea, to podpowiem, że w budyneczku, który był kiedyś sklepem ze słodyczami, dziś znajduje się muzeum sprzętów z lat 20-30tych okresu Showa. Czyli mniej więcej wczesno powojennych. Jest to rzecz równie mała, jak wszystko inne w Senkoji. Trzy osoby na raz w tym miejscu to już tłok.
Świątynia Senkoji jest bardzo mała, turystów w niej nie ma. Spędzając tam godzinę spotkałem aż 5 osób, w tym mnicha i panią w okienku sprzedającą dewocjonalia. Jeśli będziecie w Osace 1-2 dni, to nie starczy czasu, żeby ją zobaczyć. Jeśli będziecie dłużej i dopadnie Was nuda, to polecam. Choć nie wiem jak długo trzeba być w Osace, żeby zacząć się nudzić.
Jeśli podobał Ci się ten post, skrobnij komentarz, a najlepiej zasubkskrybuj nasz blog. Zostaw swój adres email, a my powiadomimy Cię o kolejnych wpisach o tym: co, kiedy i dlaczego warto zobaczyć w Japonii.