Pierwszym z najważniejszych zabytków Nara, jaki możemy podziwiać jest świątynia Kofukuji. Wielu turystów traktuje ją tylko jako przystanek w drodze do tych świątyń, za których zwiedzanie trzeba płacić. Ale takie postępowanie jest nie tylko krzywdzące, ale równie niesłuszne. Zapraszam do zobaczenia Kofukuji moim okiem.
Ród Fujiwara
Świątynia Kofukuji jest nierozerwalnie związana z rodem Fujiwara. Każdy kraj ma taki arystokratyczny ród, który nie wiedzieć czemu, zawsze jest „przy korycie”. Właśnie tacy byli Fujiwarowie. Złośliwi twierdzą nawet, że w żyłach współczesnych cesarzy płynie więcej krwi rodu Fujiwara, niż Yamato. Ja nie jestem aż tak złośliwy wobec rodu cesarskiego, ale prywatnie uważam Fujiwarów za oślizgłych kombinatorów.
A wszystko za sprawą ich wężowej polityki. Śliskie intrygi, kombinatorstwo, nepotyzm, to był żywioł rodu Fujiwara. Przez kilkaset lat specjalizowali się w wydawaniu swoich córek za cesarzy. Co skutkowało tym, że prawie każdy cesarz był wnukiem Fujiwarów. Oczywiście piastowali dzięki temu najwyższe funkcje w państwie, a kiedy jakiś cesarz nie był w stanie samodzielnie sprawować rządów (bo na przykład miał 6 lat) to wspaniałomyślnie podejmowali się roli regentów. Jako arystokraci natomiast nie specjalnie parali się rzemiosłem wojennym, a jednak nikt ich nie wyrżnął w pień. Przeczytałem tuzin książek o historii Japonii i nadal nie rozumiem, jak im się to udało.
Trzeba im jednak przyznać, że wielu historyków uznaje okres ich współrządzenia krajem za złoty wiek, a nawet wielowiecze w historii Japonii.
Początki Kofukuji
Jak to zwykle bywa z japońskimi świątyniami, tak też Kofukuji nie zawsze się tak nazywała i nawet nie była zbudowana w tym miejscu.
Wszystko zaczęło się w 669r. kiedy protoplasta rodu Fujiwara Katamari wyzionął ducha, a wdowa po nim przekształciła swoją rezydencję na jego cześć. Tak oto pani Kagami nie tylko uczyniła męża nieśmiertelnym, ale sama do historii przeszła.
We wczesnym okresie swojego istnienia świątynia dwakroć zmieniła miejsce pobytu i nazwę, aż w 710 roku (ledwie 40 lat po założeniu) stanęła tu gdzie jest teraz. Fujiwara Fuhito, syn zmarłego Fujiwary Kawamariego postanowił przenieść świątynię w to miejsce, bo tu powstawała właśnie nowa stolica Japonii, czyli Nara. I choć po kilkudziesięciu latach stolica znów została przeniesiona, to świątynia Kofukuji została tam, gdzie ją dziś zwiedzamy.
500 lat spokoju
Przez niemal pięć wieków świątynia rodowa sławnej rodziny Fujiwara rosła w sławę i bogactwa. Jej skarbce pełne były dzieł sztuki i złota, a spichlerze pełne ziarna. Jednak autorytet religii nie dla każdego jest wystarczająco silny, toteż dla ochrony świątynia Kofukuji zaczęła się fortyfikować, a mnisi przestali być zwykłymi filozofami i ascetami, przyjmując rolę obrońców świątyni. Tak powstała armia mnichów wojowników (sohei). Jednak w XII wieku Kofukuji „stanęła po złej stronie barykady”.
Wojna Gempei
W Historii Japonii jest kilka wojen ważniejszych niż inne. Jedną z tych najważniejszych jest wojna z końca XII wieku, kiedy rody Taira i Minamoto (Genji i Heike) starły się w walce o władzę. W początkowej fazie wojny ród Taira wygrywał i to dość znacznie. A mnisi i ich mocodawcy Fujiwarowie stanęli po złej stronie, wspierając Minamotów. Kiedy ród Taira zdobył świątynię Kofukuji, to niewiele z niej ocalało. Mówiąc wprost spalili niemal wszystkie jej zabudowania, a czego nie spalili, to rozgrabili.
Jednak po 5 latach wielkiej wojny, kiedy niedobitki rodu Taira uciekały na wyspię Shikoku*, Minamoto Yoritomo przywrócił świątyni dawną pozycję i ufundował jej odbudowę.
* w książce „Japonia Utracona”, którą Wam gorąco polecam, Alex Kerr wspomina o ludziach żyjących w górach wyspy Shikoku, którzy jeszcze w XX wieku obawiali się konsekwencji bycia potomkami rodu Taira. Po 800 latach…
Współczesna świątynia Kofukuji
Pięciopiętrowa pagoda
Współcześnie możemy podziwiać wiele odbudowanych zabytków Kofukuji. Pierwszym jaki zobaczymy zapewne będzie druga co do wielkości pięciopiętrowa pagoda w Japonii. Obecna konstruckcja pochodzi z piętnastego wieku, ale oryginalną stała tu już 700 lat wcześniej. W sprzyjających warunkach odbija się ona w wodach pobliskiego stawu. Oczywiście nie jest to przypadek. Choć pod naciskami „ekologów” nie wycięto kilku drzew, które trochę ten widok psują.
Takie mamy czasy. Kilka samosiejek wygrywa z tysiąc dwustuletnim konceptem krajobrazowym. Nie myślcie jednak, że jestem zwolennikiem wycinania wszystkiego jak leci. Niech te drzewka sobie tam rosną, jeśli tak jest prawidłowo. Tylko obawiam się, że w kolejnych pokoleniach nikt już nie będzie łączył stawu z widokiem odbijającej się w jego wodach starożytnej pagody. A to przecież piękna i długa historia, która jeszcze kilkadziesiąt lat temu była żywa.
Trzypiętrowa pagoda
Kolejnym co powinniśmy zobaczyć podczas spacerowania wokół Kofukuji jest mała pagoda. Trzypiętrowa. Latem ukrywa się ona wśród starych, gęstozielonych drzew i łatwo ją przegapić. Te drzewa natomiast uważam za konieczne w tym miejscu. Nie ma nic piękniejszego niż odkrywanie, tego co ukryte. Musicie mi uwierzyć, że latem na prawdę jej zza tych drzew nie widać.
Trzypiętrowa pagoda to jeden z pierwszych budynków odbudowanych po wojennej nawałnicy i pożarze wywołanym przez armię Tairów. A skoro ma ponad 800 lat, to poświećmy jej chwilkę podczas zwiedzania. Zwłaszcza, że jest naprawdę piętna i można do niej podejść niemal na wyciągnięcie ręki. Nie znam drugiego tak uroczego miejsca jak to. Przypomina mi kadr z filmu, albo scenerię z gry o samurajach.
Okrągły południowy pawilon
Oczywiście Nan’endo wcale nie jest okrągły, ale zdecydowanie jest to jedno z moich ulubionych miejsc. Nawet nie dlatego, że jest ładny, ani dlatego, że przed nim rosną glicynie. Chodzi o ukryty tuż obok skarb, świątynię bogini Kannon jednego słowa.
Modlenie się bywa intelektualnie skomplikowanym zadaniem. Ale jeśli staniemy przed obliczem bogini miłosierdzia, wystarczy, że powiemy jedno, kluczowe słowo, a nasza intencja zostanie przez Kannon zrozumiana. Gdyby tylko dało się tak łatwo komunikować z ludźmi…
Bliźniaczy północny pawilon stoi w głębi i jest nico bardziej szarobury. Jeszcze nie doczekał się remontu. Wokół niego rosną wiśnie, które kwitną jeszcze w połowie kwietnia.
Główny Pawilon – Kondo
Główny „złoty” pawilon świątyni jest świeżo po remoncie i rzuca się w oczy czerwony blaskiem świeżej farby. W swojej historii aż 7 razy płonął i był odbudowywany. Ostatni pożar miał miejsce w 1717 roku, ale musiało minąć koleje 102 lata, zanim postawiono „tymczasowy złoty pawilon”. który był nieco mniejszy niż oryginalny.
Jednak pod koniec XX wieku, był on w tak opłakanym stanie, że podczas niedawno zakończonego remontu w zasadzie zbudowano go od nowa. Stoi na wprost nieistniejącej bramy południowej, na której postument masowo wchodzą turyści żeby zrobić sobie tam zdjęcie.
Sala wschodnia i skarbiec
Jeśli lubicie starożytne rzeźby, to polecam zwiedzanie wschodniego pawilonu, który znajduje się tuż przy pięciopiętrowej pagodzie. To będzie raczej szybkie zwiedzanie, ale niezbyt drogie, bo za 300¥.
Jednak jeśli jesteście prawdziwymi koneserami sztuki, to wybierzecie się do Skarbca Narodowych Dzieł Sztuki. Budynek postawiony w 1959 roku nie jest ważny dla historii świątyni, ale w nim znajdują się najważniejsze ocalone artefakty, zbierane tu przez wieki. Świetnie wyeksponowane robią naprawdę duże wrażenie. Przynajmniej na mnie.
W półmroku, jasne snopy światła padają punkowo na ustawione w idealnych rzędach rzeźby niebiańskich generałów, strażników i królów nieba. Wielu z nich wyrzeźbionych w drewnie ma nadzwyczaj dynamiczne pozy i oczy lśniące niczym żywe. Te oczy bywają bardziej skomplikowane w swej budowie, niż cała rzeźba. Gałka z kryształu górskiego podklejona jest jedwabiem i kolorowanym papierem, a wszystko osadzone w drewnianej głowie. Najciekawsze są rzeźby z laki, bo te są puste w środku. Na drewnianym rusztowaniu zawijano konopny sznur umoczony w żywicy i dopiero taką bryłę rzeźbiono.
Jedynym mankamentem tego miejsca poza ceną biletu 700¥ bywa nadmiar dzieci, zwożonych tu autokarami, aby podziwiały dorobek artystyczny swojego narodu. Nie wiem dlaczego, ale zagranicznych turystów wcale nie ma tu wielu. Zwiedzając to miejsce możecie wiec poczuć się wyjątkowo.
Jeśli podobał Ci się ten post, skrobnij komentarz, a najlepiej zasubkskrybuj nasz blog. Zostaw swój adres email, a my powiadomimy Cię o kolejnych wpisach o tym: co, kiedy i dlaczego warto zobaczyć w Japonii.